Wielu ludzi bierze pod swój dach psy nie zadając sobie odrobiny trudu, żeby odpowiednio się do tego przygotować. Nie chce nam się przeczytać chociaż jednej dobrej książki na temat wychowania psa. Nie interesują nas szkolenia i konsultacje ze specjalistami. Przecież nasz rozkoszny szczeniaczek nie będzie potworem jak te wszystkie inne źle wychowane psy które spotyka się na ulicy co atakują wszystko i każdego, uciekają i w ogóle mają w nosie człowieka.
Wszystko jest pięknie kiedy nasz maluch ,taka słodka kuleczka wzbudza zachwyt w przechodniach.
Jesteśmy dumni z posiadania takiego skarbu. Każdy chce pieska pogłaskać, brać na ręce. A to że maluszek rozkosznie skacze z łapkami na przechodniów co tam. Kto by się tym przejmował. Raczej nikt się nie pogniewa na takie zachowanie. Mało tego, przechodzień który został umorusany przez nasze maleństwo jeszcze go zaczyna głaskać gdy ten próbuje skakać i skakać.
Problem zaczyna się wtedy gdy nasz piesek podrośnie, nabierze trochę ciałka, waga i wzrost pójdzie w górę, pazurki też nie próżnują. Starym zwyczajem nasz piesek podbiegnie do przechodnia i hop z łapkami na nowiutką sukienkę pani zmierzającej do pracy.
I jak to? Nikt już nie głaszcze, nie cieszy się? Nagle jakieś krzyki. Ukochana pańcia szarpie bije, ciągnie. CO ZA ZŁY PIES !!! Słyszy właściciel na zachowanie swojego zwierzaka.
Czy można było tego uniknąć? Oczywiście ,że tak. Wiedza nie boli a raczej pomaga w życiu. Zamiast nauczyć psa spokojnego witania się z nami i obcymi to nauczyliśmy go skakania bo za to był nagradzany głaskaniem i uwagą.
A pies tylko robi swoje. Sami go tego nauczyliśmy a potem mamy do niego pretensje o wszystko.
Biedaczek nie rozumie dlaczego wcześniej było tak fajnie a teraz już tak nie jest.
To na co nie pozwoliłbyś dorosłemu psu nie pozwalaj również szczeniakowi. Wtedy każdemu będzie żyło się lepiej. I nam i psu i przechodniom na ulicy.